3 comments

Christmas Drama Mystery

This story contains themes or mentions of sexual violence.

Zbliżał się dwudziesty drugi grudnia, a Anastazja czuła rosnące napięcie. Wychodząc z pracy, rozglądała się dookoła, by upewnić się, że nikt za nią nie idzie. Uśmiechnęła się do siebie i wsiadła do samochodu. Z piskiem opon ruszyła i dotarła do domu. Był mały i przytulny. W dużych pomieszczeniach czuła się niekomfortowo i źle. Tyle lat minęło, a ona dalej ma wrażenie, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj. Wzięła szybki prysznic i zaczęła sprzątanie domu. Nie lubiła bałaganu i otaczającego ją chaosu. Ceni sobie spokój. Zmęczona położyła się spać.

Następnego ranka wstała otępiała i bardziej zmęczona. Słyszała głośne pukanie w drzwi. Z ciężkim westchnieniem wstała i otworzyła. Marika. Nie spodziewała się jej o tej godzinie. Trudno, najwyżej wysłucha jej kazań i już nigdy w życiu jej nie zobaczy. —Cześć, co cię tu sprowadza? - Odparła zaniepokojona Anastazja.

-Chciałam się dowiedzieć co u ciebie słychać. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Zapraszam cię na wigilię. Z tego co wiem, to rzadko co obchodzisz święta, więc postanowiłam, że będziesz honorowym gościem.

-Tak i będę w centrum zainteresowania, jaka to ja biedna jestem i pokrzywdzona przez los. Dziękuję. - Odparła stanowczo.

-Wiem, co ci się przytrafiło. - Odparła Marika.

-Niby skąd?

-To widać.

Anastazja czuła, że coś w niej pęka. Marika znała ją od lat i wiedziała, kiedy kłamała. Z jednej strony było jej bardzo smutno kolejny rok z rzędu spędzać święta samej i zaniepokojonej. Nie raz spoglądała się na inne rodziny, które są szczęśliwe, uśmiechnięte i cieszą się tą chwilą. Anastazja nie umiała. Nie umiała przez kilka lat, od kiedy jej ojciec zamykał ją w piwnicy, gwałcił, bił i nagrywał filmy. Od tamtej pory nienawidzi świąt. Wiedziała również o tym, że nie może całe życie żyć w ukryciu, ponieważ popadnie w depresję. Miała dopiero dwudziesta sześć lat i całe życie miała przed soba i nie chciała tego stracić z powodu psychicznego ojca. Stwierdziła, że się przełamie i zrobi krok do przodu.

-Dobrze, przyjdę. Nawet nie wiesz, że uratowałaś mi życie. - Powiedziała czule i przytuliła Marikę, a łzy spłynęły po jej policzkach. Przyjaciółka nic nie mówiąc, pogładziła ją po twarzy i wyszła.

Anastazja ciągle czuła strach. Strach przed nieznanym. Nigdy nie poczuła klimatu rodzinnych świąt, otaczającego ją ciepła i uśmiechów z powodu prezentów. Nie wiedziała co to jest. Zawsze był płacz, ból i niedowierzanie, dlaczego akurat ją to spotkało. Miała pretensje do Boga, do matki, że nic z tym nie zrobiła, ale najwyraźniej ona była tak samo traktowana. Bała się. Bała się stanąć do walki, bo wiedziała, że i tak ją przegra. Nawet nie miała siły, by pomóc córce, przynajmniej oddalić ją od tego gówna. Anastazja stwierdziła, że nie będzie taka jak matka. Ona stanie się silniejsza i to ona wyciągnie matkę z tego syfu. Nie może być egoistką. Fakt, zniszczyli jej życie, ale ona pomoże tylko matce. Była mniej winna niż jej ojciec. Też była katowana. Dopiero teraz sobie to uświadomiła i łzy napłynęły jej do oczu. Nie chciała pisać jej smsa, bo dobrze wiedziała, że ojciec sprawdza jej telefon i za byle co dostanie wpierdol. Nie chciała tego. Wzięła kartkę i spisała plan działania na ratunek matce.

Zajrzała do szafy i wyciągnęła czerwoną sukienkę. Stwierdziła, że idealnie się nada na święta, chociaż przez chwilę na taką wątpliwości, czy aby na pewno był to dobry wybór. Po prostu nie wiedziała jak się na to przyszykować. Nie wiedziała również, jaki dać prezent. Chyba da gotówkę, bo kompletnie nie ma pomysłu.

Następny dzień był dla Anastazji wielkim przeżyciem. Bała się, ale była gotowa do walki i wiedziała, że jest od krok do sukcesu. Ta chwila nastała. Anastazja siedziała przy stole, na którym było mnóstwo pysznych potraw, a zapach roznosił się po całym domu. Salon był pięknie urządzony. Wszędzie były zawieszone lampki, które dawały żółte, przyjemne światło. W rogu pokoju przy kominku stała choinka, przystrojona w kolorowe bombki i światełka. Czuła, że jakaś magia wkracza w jej życie, a to zaczyna się jej podobać. Delikatnie się wzruszyła. Była sobie wdzięczna za tą decyzję, którą odmieni jej życie na zawsze. Na lepsze.

-Jak ci się podoba? - Zapytała Marika i czule się uśmiechnęła.

-Póki co, jest dobrze. Czuję lekki lęk, ale z minuty na minuty słabnie. Dzięki za zaproszenie. Naprawdę.

Wieczor minął jej niesamowicie przyjemnie i szybko. Dużo rozmawiała i jadła. Pierwszy raz od kilku lat czuła magię świąt. Chciała też podarować to matce, którą również nigdy tego nie przeżyła. Postanowiła, że w tej chwili do niej pojedzie i zabierze ją ze sobą. Już na zawsze.

-Marika, dziękuję za zaproszenie, ale muszę już uciekać.

-Tak szybko? - Odparła zawiedziona.

-Niestety tak, ale mam ważne zadanie do wykonania.

-Mogę wiedzieć jakie?

-Musze uratować matkę. Przez twoje zaproszenie, stworzyłaś nową Anastazję. Anastazję, którą nie boi i nie wstydzi się swojej przeszłości i jest gotowa, by żyć. By żyć. Rozumiesz? - Odparła stanowczo i łzy napłynęły jej do oczu. - Jestem ci Wdzięczna. Dzięki tobie stworzę lepsze życie dla siebie i mamy. Muszę uciekać, buziaki.

Anastazja wyszła od przyjaciółki i pojechała do domu rodzinnego. Dawno go nie odwiedzała i bała się, że nie pozna domu. Czytała na Internecie, że dwa lata temu, odbyły się tam generalne remonty, które miały zmienić rozkład ulic i parków. Na jej szczęście poznała. Od razu wróciły złe wspomnienia, ale nie zamierzała się poddać. Wchodząc do środka, poczuła nieziemski smród, unoszący się w całym domu. Na podłodze było mnóstwo pustych butelek z wódki i niedopalonych papierosów. Nawet nie chciała wyobrażać sobie, jak jej mama ginie w pożarze, przez pijaństwo ojca. Nie teraz. Jeszcze nie teraz. Zobaczyła matkę. Leżała na kanapie i płakała. Jak się domyślała, co roku w święta. Z bezradności. Ale ona to zmieni.

-Cześć mamo.

-Co, co ty tu robisz? - Odparła zdziwiona i szybko się podniosła.

-Nic nie mów, cicho! Zabieram cię stąd już na zawsze. Nie pakuj nic, wszystko ci kupię. Musimy uciekać. To koniec tego koszmaru! Właśnie coś zrozumiałam.

Mamie Anastazji nie trzeba było nic więcej tłumaczyć. Wiedziała o co chodzi i bez zbędnych pytań wyszła z córką. Popatrzyła się jeszcze raz na dom i miała nadzieje, że nigdy więcej do niego nie wróci.

-Mamo, zaczynamy nowe życie. Jutro przygotuję naszą pierwszą kolację świąteczną. Będzie to nowy rozdział w naszym życiu.

December 28, 2024 22:29

You must sign up or log in to submit a comment.

3 comments

Naedine February
20:43 Jan 08, 2025

Wassup, Having read your absorbing Story, Break the pain, I found many things to admire in the weighty narrative and imaginative flair. Your storytelling is truly remarkable, and I really do think that it can reach a wider audience as a comic. I'm a commission artist with broad experience in converting literature into striking comic format. I will be proud to reformat your story into this dynamic format. Let me just take you through some of my portfolio samples of previous works. Your literature is a masterpiece, and as goes the proverb, A ...

Reply

Show 0 replies
John Rutherford
08:37 Jan 06, 2025

It's Polish language. Kindly, translate next time before submitting. It helps. Thanks John

Reply

Show 0 replies
Daniel Rogers
22:56 Jan 05, 2025

Do you have an English translation?

Reply

Show 0 replies
Reedsy | Default — Editors with Marker | 2024-05

Bring your publishing dreams to life

The world's best editors, designers, and marketers are on Reedsy. Come meet them.